Demagogia i populizm to narzędzia walki politycznej nie od wczoraj. Prawie zawsze, gdy tylko dochodzi do rywalizacji retorycznej i walki na argumenty, pojawiają się zawodnicy gotowi do nieczystego grania i używania czasami bardzo sprytnych figur retorycznych, a czasami niedopuszczalnych chwytów poniżej pasa, sztuczek socjotechnicznych i manipulacji. Etyczne wykorzystanie swoich umiejętności oratorskich czy też zgodne z bardziej uniwersalną, społeczną moralnością wypowiadanie się publiczne i propagowanie poglądów – powinno przyświecać każdemu człowiekowi. Zwłaszcza zaś temu znajdującemu się na świeczniku, a w stopniu szczególnym każdemu politykowi, którego słowa traktowane są przez opinię publiczną bardzo poważne nawet wtedy, gdy trzeba by je było potraktować z bardzo konkretnym dystansem. W ostatnich latach dyskurs polityczny, głównie w Europie, ale nie tylko – uległ znacznemu zaostrzeniu. Także nastroje społeczne, poniekąd wywoływane tym napięciem politycznym, a poniekąd same wywołujące to polityczne tarcie – nie sprzyjają rozwiązywaniu konfliktów. Poczucie nienależytego skonsumowania postępu i rozwoju gospodarczego jest w społeczeństwach wielu rozwiniętych krajów dzisiaj tak silne, że po prostu nie ma więcej przyzwolenia obywateli na to, by bogaciły się tylko elity i korporacje.
To niestety sprawia, że pożywkę do budowania swojego elektoratu i poparcia w sondażach oraz wyborach, mają skrajnie populistyczne ugrupowania, które obiecuję rzeczy jeszcze nie tak dawno temu zupełnie niedopuszczalne. Jeszcze kilkanaście lat temu nawoływanie do redystrybucji dóbr w społeczeństwie, unarodowieniu największych spółek czy zwiększaniu nakładów na sferę socjalną chociażby poprzez nałożenie dodatkowych podatków na banki – było absolutnie uważane za polityczny folklor. Nawet opinia publiczna podchodziła dość sceptycznie do takich zapowiedzi, więc niewiele było partii pragnących zbić kapitał polityczny na takich ostrych demagogicznych hasłach. W dzisiejszych warunkach jednak władza w wielu krajach ma już poparcie społeczeństwa, które domaga się takich ostrych i rewolucyjnych reform – czasami niezgodnych wręcz z tym, co od lat głosi chociażby sama Unia Europejska. Zanegowanie obowiązujących do tej pory zasad rozwoju społeczno-gospodarczego opartego na fundamentach liberalnych, wydawało się długo niemożliwe i nawet partie skrajnie nacjonalistyczne i konserwatywne nie proponowały, aby postawić cały ład gospodarczy na nowo i zanegować obowiązujące zasady.